Głowa mnie boli od tej pogody lub nadmiaru wrażeń zwiazanych z rodziną.
Nie wiem, jak Wasze relacje rodzinne ale moje tylko na pozór są normalne. Jakby im się bliżej przyjrzeć to są przegniłe od oskarżeń, przepychanek i oczekiwań. Niestety ciężko to zmienić, bo ja nie chce dać się zdominować, a reszta rodziny nie umie się przyzwyczaić, że dziecko kiedyś dorasta.
Ostatnio nawet zgadałam się ze znajomą, że koronny argument rodziców "zmieniłaś się" jest dość uniwersalny. Trochę tak, jak kiedyś za czasów nastoletnich "dopóki nie jesteś pełnoletnia" i "dopóki mieszkasz pod nadzym dachem". Tak, więc, ciężko się nie zmienić, gdy w końcu człowiek się wyprowadza, zaczyna samostanowić o sobie i MA 30 LAT NA KARKU.
Tak, ludzie się zmieniają. Tak, mają oczekiwania. Tak, trzeba spojrzeć nieco głębiej niż na tylko swoje poletko działań. Zwlaszcza, że dzieci dorastają, zakładają rodziny i mają swoje zdanie. W przeciwnym wypadku, wezmą swój tobołek i wyprowadzą się do Ekwadoru, tyle z tego będzie.
Miłego Wam
Komentarze
Prześlij komentarz