Wypada oglądać wiadomości. Ponoć wypada też obejrzeć film dokumentalny. Najlepiej raz w tygodniu, pomiędzy czytaniem prasy, słuchaniem TOKefemu i czytaniem najnowszych reportaży, ambitnych wydawnictw. I na początku to jeszcze próbowałam nadążyć. Nadążyć i jeszcze do tego wyglądać na szczęśliwą. Minęło mi. Potrzebowałam roku. Tyle trwało moje przewartościowanie codzienności. I dobrze mi z tym.
A w ramach relaksu oglądam draqowy maraton na Netflixie.
I, żeby nie było. Czytam. Bardzo lubię książki. Lubię ich zapach, szelest przewracanych stron. Stos książek "do przeczytania" rośnie. Tylko drzemek dziecka coraz mniej i pole manewru z tymi czytelniczymi przyjemnościami, nie ubłagalnie się kurczy. I tutaj dochodzimy do sedna. Najłatwiej jest włączyć Przyjaciół, bo po pierwsze znasz ich na pamięć i nic Cię nie zaskoczy, a i nie wkurzysz się, jak dziecko obudzi się przed końcem odcinka. A prasować lepiej do nich, niż do dokumentu o sekcie, zniewalającej kobiety.
Tak, więc RuPaul i Friend ostatnio u mnie na tapecie. A, Wy co polecanie?
Komentarze
Prześlij komentarz